KROwNerowe
Strona Główna - http://wyprawyrowerowemartink.blogspot.com/
środa, 1 stycznia 2020
Sława ;)
Uwaga - będę się chwalił: napisano o nas https://jadenarowerze.pl/category/hall-of-fame/ :)
środa, 14 lutego 2018
Badania
Wydolnościowe czyli co we mnie drzemie i do czego potrzebna
mi jest taka wiedza ?
Jeszcze
kilka lat temu, gdy jazdę na rowerze traktowałem poważnie, badania wydolnościowe
były raczej słabo dostępne a ich cena zaporowa. Kolejnym argumentem
przemawiającym przeciw ich zrobieniu było to, że wielokrotnie znajomi z ich
wyników niewiele rozumieli. Tzn. wyglądało to tak: trzeba było gdzieś pojechać,
wywalić kasę, sponiewierać się w trupa a w zamian dostawało się stos kartek z
tabelkami, wykresami i cyferkami z których nawet przy istniejącym opisie badań
niewiele wynikało. Można było owszem wyprowadzić wnioski co do poziomu kondycji
ale by to ustalić wystarczyło po prostu pojechać w mocnej ustawce na Św. Krzyż
– taniej i przyjemniej. Przypominało to obecną sytuację z miernikami mocy –
wszyscy kupują bo taka moda, większość cieszy się, że zmieniają się cyferki na ekranie
nic z nich nie rozumiejąc, niektórzy rozumieją więcej i próbują ułożyć w
oparciu o miernik sensowny plan treningowy a jedynie pojedyncze osoby taki
sensowym plan realizują. Ponieważ od jakiegoś czasu jazdę traktuję rekreacyjnie
uznałem badania wydolnościowe za zbędne (mierniki mocy zresztą też). No ale co
innego jak szukasz takich badań a co innego jak przychodzą same do ciebie, dodatku
w wersji full i w przyzwoitej cenie. Robert zorganizował w Hotelu Europa
Konsultacje Treningowe a w ich ramach m.in. badania wydolnościowe – żal nie
skorzystać. Wyglądało to tak. Duża sala. Trochę kolarzy m.in. Zenon Jaskuła i
Grzegorz Wajs robiący za kibiców. Obok bikefitting. Moje Dziewczyny w tym
czasie zeszły na basen. Badania prowadzi Darek z ProgresLAb. Najpierw ankieta,
której większa część to choroby będące przeciwskazaniem do badania. Połowy nazw
nie znałem więc uznałem że ich nie mam. Ważenie, pomiar tkanki tłuszczowej,
pierwsze pobranie krwi i spirometria. Wstępnie jest bardzo dobrze – tkanka tłuszczowa
5%, hematokryt ponad 47%, spirometria – większość parametrów ponad normę lub w
normie. Aaa, zapomniałem napisać – kaca lekkiego mam. Wczoraj wieczorem z Anią
walnęliśmy 0,7 dżinu. Test wysiłkowy odbywa się na własnym rowerze wpiętym w
Ergometr. Na twarzy maska co uniemożliwia jakiekolwiek picie w trakcie.
Darek – ...ścigasz się coś ?
-
nieee, ultra trochę jeżdżę…
-
to zaczniemy od 90 wat… a Robert zrywa cię z koła ?
-
nie
-
to zaczniemy od 120…
Obciążenie
jest stałe w tym sensie, że bez względu na kadencję jest cały czas takie samo
(oczywiście to momentu gdy automat wchodzi na wyższy poziom). Powoduje, że
można bez zmian przełożenia odnaleźć komfortową dla siebie kadencję. Początkowo
lajcik – kadencja jakieś 95. Co kilka minut pobieranie krwi oraz podnoszenie o
kilkadziesiąt wat obciążenia. Od razu zauważyłem dziwną zależność w miarę
wzrostu obciążenia wygodniej jedzie mi się z coraz wyższą kadencją. Komfortowa
jazda kończy się gdzieś przy 300 watach, tętno ostro w górę, kadencja 115. Za
chwilę 330 wat, potem 360, kadencja 120. Chyba wzbudziłem zainteresowanie bo kątem
oka widzę jak Grzegorz Wajs i Zenon Jaskuła podchodzą bliżej. To to teraz
choćbym miał spaść z roweru to dociągnę do 390. Grunt to odpowiednia motywacja.
Widzę coraz mniej. Darek próbuje mnie jeszcze dopingować. 390 wat i umieram.
Matko ale się wyjechałem !
Darek
– mówiłeś że jeździsz ultra ?
-
tak
-
wygrywasz tam coś ?
-
nieee
-
to w takim razie rzuć to i zacznij uczciwie się ścigać. Z twoją wydolnością
możesz w swojej kategorii wiekowej mierzyć w pierwsze miejsce na Górskich Mistrzostwach
Polski wśród Mastersów.
No i po co mi to było ? Jeszcze
uwierzę w te pochlebstwa i zacznę żałować, że kupiłem rower na ramie Endurance
a nie jakiegoś ścigacza.
Dwa dni później dostałem na maila
stos kolorowych kartek gdzie w zrozumiały dla mnie sposób napisane jest
wszystko łącznie z wyliczeniem stref treningowych oraz wskazaniem rodzaju
obciążenia w każdej strefie. Dodatkowo w razie wątpliwości jeszcze numer
telefonu do ewentualnego kontaktu. Zawodowo.
poniedziałek, 6 listopada 2017
Rose
Xeon Team CGF-3000
Nadszedł czas by rozejrzeć się za nową bryczką. Focus ma już 5 lat
i jakkolwiek jego stan techniczny jest bez zarzutu, tym nie mniej jednak nie
bardzo nadaje się do jazdy długodystansowej. Można powiedzieć o nim dużo
dobrego: że jest szybki, sztywny, ładnie wygląda i takie tam ale na pewno nie
jest wygodny przy dłuższej jeździe. Potrzebuję czegoś czym można sprawnie się
przemieszczać nie tracąc przy tym komfortu jazdy. Producenci wychodząc frontem
do klienta wymyślili ramy Endurance które właśnie taką jazdę mają ułatwiać.
Oczywiście taka rama jest efektem pewnych kompromisów i trzeba pogodzić się z
utratą szybkości i sztywności na podjazdach (tak w teorii oczywiście) a w
zamian za to mam otrzymać tak upragniony komfort (również w teorii). Lubię
szybką jazdę no ale niestety dwóch różnych rowerów sobie nie kupię. Tylko ja
wiem ile czasu spędziłem w sieci szukając czegoś co będzie mi się podobało,
porównując przy tym setki nieistotnych parametrów. Wybrałem Canyona Endurace.
Wszystko było niemal idealne za wyjątkiem ceny. Z zakupem zwlekałem tak długo,
że w momencie gdy cena na skutek jesiennej promocji stała się akceptowalna
okazało się, iż nie ma mojego rozmiaru. Poszukiwania zostały wznowione. Tym
razem padło na Rose Xeon Team CGF-3000 na Ultegrze, który akurat był w
promocji. W ogóle zakupy w Rose to jest rewelacja. W konkretnym modelu
oferowanym do sprzedaży można wymienić w zasadzie wszystko i otrzymać sprzęt
idealnie dopasowany do konkretnych potrzeb. Strona internetowa w przeważającej
część po polsku. Przy zakupie wersji proponowanej przez producenta wysyłka
następuje natychmiast po zaksięgowaniu pieniędzy. Przy zmianach dokonywanych
przez klienta wysyłka do trzech tygodni. Czas nie miał znaczenia więc zmieniłem
mostek na krótszy a korbę z dziecięcej (50x34) na damską (52x36) za to z
krótszym ramieniem (170 mm). Kierownica – 40 cm. Waga deklarowana przez
producenta to 6.99 kg (kłamczuchy). Z wagi można jeszcze nieco zejść wkładając
lżejsze koła, siodełko i kierownicę ale uznałem że pieniądze w ten sposób wydane
(których i tak nie miałem) są nieadekwatne do uzyskanego efektu. Teoretycznie
minus zakupu roweru w sieci jest taki, że nie można się do niego przymierzyć
tyle, że przecież przymiarka w sklepie stacjonarnym też tak naprawdę niewiele
daje. Dopiero przynajmniej kilkunasto(kilkudziesięcio)kilometrowa jazda daje
wstępny pogląd na dopasowanie roweru. Przy samej płatności opłaca sie trochę
pokombinować a to dlatego, że cena jest w euro. Nie warto wchodzić z własnym
bankiem w żadne transakcje walutowe – kursy walut są bandyckie a do tego
naliczają jakieś tam opłaty. Na takiej transakcji można lekko popłynąć kilka
stów. Nie ruszając się zza biurka zrobiłem tak: w swoim banku założyłem konto
walutowe (za darmo). Można wziąć do takiego konta kartę walutową (o ile jest za
darmo). Ja dałem sobie spokój z kartą a to dlatego, że obawiałem się cyrku
związanego z późniejszą rezygnacją z niej. Następnie na stronie cinkciarz.pl
założyłem konto na które przelałem złotówki (pożyczone zresztą wcześniej od
banku) i na swoje konto walutowe dostałem przelew zwrotny w euro. Dalej już z
górki - przelew SEPA do Rose płatny 1,2 euro (przy płatności kartą
za darmo). No i teraz trzy tygodnie czekania. Skłamałbym gdybym powiedział, że
w tym czasie nie sprawdzałem codziennie statusu zamówienia. Dokładnie po trzech
tygodnia kurier przyniósł paczuszkę trzymając ją jedną ręką. Pierwsze
estetyczne wrażenie – rower jest ładny, nawet bardzo ładny. Kolor zamiast
zamówionego „grey coś tam” czarny mat. Brakuje tylko czarnych stożkowych
obręczy tak ze 38 mm i w ogóle byłoby idealnie. Same rury są hmm... oryginalne.
Pozioma ma przekrój zbliżony do trapezu o zmiennym przekroju w dodatku jest
lekko wygięta ale nie do góry lecz w dół, podsiodłowa była by okrągła gdyby nie
to, że plecy ma płaskie (nie wiem jak nazwać taki kształt); skośna – przekrój
grubego trapezu o zmiennej wielkości przekroju wyżej przechodzący w trójkąt. Te
dwie ostatnie łączą się w węźle suportu z widełkami w jakiś przedziwny sposób.
W to wszystko wpisują się górne
ramiona widełek które nie tylko, że w górnej części są wygięte to jeszcze
częściowo omijają rurę podsiodłową łącząc się bezpośrednio z poziomą a w
miejscu łączenia znajduje się zintegrowana obejma sztycy. Całości dopełnia
tylni hamulec umieszczony pod węzłem suportu. Wszystkie linie i płaszczyzny
nieodparcie nasuwają spostrzeżenie, że twórca ramy jest miłośnikiem Gaudiego.
Ale to wszystko wydaje się
dziwne tylko wtedy gdy poszczególne elementy oglądamy osobno. W całości rama
jest harmonijna i bardzo miła dla oka. W paczce gadżety – buff i plecaczek.
Rower wyregulowany. Trzeba tylko założyć kierownicę, pedały i przednie koło.
Oczywiście przez kilka dni nie miałem możliwości wyjść z nim w plener bo akurat
padało. Wrażenia z jazdy ? Pierwsze jest takie, że siedzi się dziwnie. Wyżej
niż na szosówkach na których dotychczas jeździłem ale jednocześnie pozycja jest
zupełnie niewymuszona. Jest po prostu wygodnie. Przejechałem się kilka
kilometrów po płaskim. Hmm… rower jak rower – jedzie. A potem wjechałem na
kilkusetmetrowy kawałek solidnych dziur i łat w asfalcie i oniemiałem. W ogóle
nie czuć nierówności. Wszystko ładnie wybrane, nie wyrywa rąk z barków, nie
łamie nadgarstków; nie odpada też głowa od karku. Wrażenie jest takie jakby
rama miała amortyzację a koła przynajmniej 2.10 i niskie ciśnienie tyle, że
prędkość jest znacznie większa. Niesamowite. Na kolejny test wybrałem taki
segment: https://www.strava.com/segments/16110452
Pozornie łatwy ale tylko pozornie a to dlatego, że start jest z minimalnej
prędkości i od razu pod górkę a sam KOM wydawał się dość mocno wyżyłowany.
Rower zbiera się niesamowicie; w dolnym chwycie na stojąco niemal od razu
wskoczyło 40 km/h i to mimo tego, że na początku jest jakieś 3-4 %. Wcale nie
jest miękki – wręcz przeciwnie sztywność jest niesamowita a osiągniętą prędkość
zadziwiająco łatwo udaje się utrzymać. Sama kierownica mimo tego że jest dość
płytka również robi dobre wrażenie. No cóż po tym teście KOM zmienił
właściciela. Potem coś sztywnego: https://www.strava.com/segments/10827286
- maksymalnie gdzieś koło 14% W ogóle nie czuć tej stromizny. Rower pięknie
wjeżdża i to zarówno na stojąco jak i na miękkim przełożeniu na siedząco.
Pokręciłem się trochę po okolicy zachwycony nową zabawką. Mimo stosunkowo
wysoko położonego środka ciężkości ładnie składa się w zakręty. Trafiony jest
również pomysł z korbą 52/36 która przy kasecie 11/32 daje olbrzymi zakres
przełożeń. Także krótsze ramię korby daje wrażenie bardziej płynnej jazdy. Tak
naprawdę jedyne co zrobiłem w trakcie pierwszej jazdy to wyregulowałem nieco
siodełko. Aktualnie mam na nim zrobione coś ok. 300 km co jest zdecydowanie za
małą wartością by ocenić przydatność na dłuższych trasach ale już teraz wiem że
jest on stworzony do atakowania górek (pisałem coś na początku o kompromisach
?). Wybrałem sobie dodatkowo kilka sztywnych podjazdów w okolicy i prędkość z
jaką jestem w stanie na nie wjechać powoduje u mnie opad szczęki. Wstępnie mam
wygodny rower który fajnie podjeżdża. Co ciekawsze mimo, że rower ładnie
wybiera nierówności jednocześnie nic nie traci ze swojej sztywności na
podjazdach. Nie wiem jak producent zdołał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu
ale efekt jest świetny. Minusy ? Muszą być jakieś minusy. Na początek waga.
6.99 kg dla rozmiaru 57 deklarowana przez producenta to jest jakaś fantazja.
Mój egzemplarz w rozmiarze 53 waży 7,20 kg. Oczywiście wiem, że producent
zastrzega sobie aż 5% tolerancję wagi ale to i tak jest lipa. Nie ma jednak co
z tego powodu robić scen. Po prostu schudnę te 200 gram. Rower słabiej jedzie
pod czołowy wiatr – no ale chyba nie może być inaczej. Główka ramy jest wysoka
a co za tym idzie aerodynamika nieubłagana. Myślę, że da się to częściowo zniwelować
lemondką. A na koniec mały feler techniczny. Linki przerzutek mają zamontowane
baryłki. Fajna rzecz która umożliwia regulację przerzutek w trakcie jazdy. Tyle
że ktoś umieścił je bezpośrednio po wyjściu z owijki co powoduje, że opierają
się o kierownicę i nawet na postoju ciężko nimi obracać a podczas jazdy jest to
niemożliwe. Zmienię to przy wymianie linek a na wiosnę zrobię jakiś test
długodystansowy.
Dlaczego nie kupiłem sobie takiego roweru wcześniej ?...
/Marcin/
Subskrybuj:
Posty (Atom)